Pijar- czyli jak się drogo wycenić
Moja matka opowiadała mi ,że przyszłam kiedyś z przedszkola i zachwycałam się swoim sukcesem. Chodziło o to ,że w przedszkolu były zawody sportowe . Uczestniczyłam w wyścigu na rowerkach i byłam 3. No podium.
Moja matka jak zwykle musiała drążyć temat i pyta ile dzieci startowało . Okazało się ,że .... troje licząc mnie.
I po co były te szczegóły.
Musiała przedszkolanka mnie pocieszać, głupot nagadać .... A patent pozostał....
Pracowałam kiedyś w biurze rachunkowym.
Jednym z zadań sekretarki było wystawianie klientom faktur do podpisanych wcześniej umów. Stała kwota miesięczna na usługi księgowe i stała kwota na usługi kadrowe.
Wystarczyło wejść na program i przed DRUKUJ sprawdzić czy jest aktualna kwota. Sekretarka zawsze dzwoniła do Prezesa firmy ( no bo księgowość była u nas ) w celu jak to nazywała USTALENIA SALDA . W księgowości jest to po prostu czynność dokonywana co roku między kontrahentami w celu ustalenia ,że mamy dokumenty do wszystkich zobowiązań czy wierzytelności względem kontrahenta .Wymieniamy sie wtedy dokumentami na których składa sie podpis ,że wszystko się zgadza. No yo dzwoniła ya sekretarka po tych kontrahentach , no bo mogli " dobrać sobie " u nas audyt. Dodam ,że u nas , w pokoju obok , z umowy która musiała być u nas jako sprzedającego i ich jako kupującego bo ich rozliczaliśmy księgowo . No siebie też rozliczaliśmy w innym pokoju obok . Takich audytów to chłopcy mieli , jeżeli mieli , góra ze dwa w miesiącu. Co sobie ten jeden czy drugi prezes myślał o rozliczającym go biurze rachunkowym nie wiem. Ale w pracy prezes i inni pracownicy omijali sekretarkę kilka dni bo tyle miała pracy z wystawianiem faktur i potwierdzaniem sald.
I co ? Jest patencik żeby się docenić?
Pracowałam kiedyś w biurze rachunkowym.
Jednym z zadań sekretarki było wystawianie klientom faktur do podpisanych wcześniej umów. Stała kwota miesięczna na usługi księgowe i stała kwota na usługi kadrowe.
Wystarczyło wejść na program i przed DRUKUJ sprawdzić czy jest aktualna kwota. Sekretarka zawsze dzwoniła do Prezesa firmy ( no bo księgowość była u nas ) w celu jak to nazywała USTALENIA SALDA . W księgowości jest to po prostu czynność dokonywana co roku między kontrahentami w celu ustalenia ,że mamy dokumenty do wszystkich zobowiązań czy wierzytelności względem kontrahenta .Wymieniamy sie wtedy dokumentami na których składa sie podpis ,że wszystko się zgadza. No yo dzwoniła ya sekretarka po tych kontrahentach , no bo mogli " dobrać sobie " u nas audyt. Dodam ,że u nas , w pokoju obok , z umowy która musiała być u nas jako sprzedającego i ich jako kupującego bo ich rozliczaliśmy księgowo . No siebie też rozliczaliśmy w innym pokoju obok . Takich audytów to chłopcy mieli , jeżeli mieli , góra ze dwa w miesiącu. Co sobie ten jeden czy drugi prezes myślał o rozliczającym go biurze rachunkowym nie wiem. Ale w pracy prezes i inni pracownicy omijali sekretarkę kilka dni bo tyle miała pracy z wystawianiem faktur i potwierdzaniem sald.
I co ? Jest patencik żeby się docenić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz